środa, 6 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 5 Part. 2



CLARY:

Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam jego piękna twarz
- Jestem w niebie - szepnęłam słabym głosem
- Nie umarłaś skarbie wciąż żyjesz a ja jestem przy tobie, ale jak dojdziesz do siebie, to osobiście cie zabije za to co zrobiłaś, coś ty sobie myślała Klery jak mogłaś mi to zrobić
- Ja, to ty ośmieszyłeś mnie przed cala klasa ten list był tylko dla ciebie mam nadzieje ze jesteś z siebie zadowolony jak ja teraz wrócić do szkoły, a właśnie gdzie ja do diabla jestem i co to jest - powiedziałam zaskoczona gdy na swoim reku ujrzałam jakiś tatuaż po czym spojrzałam na Jacek był ubrany cały na czarno jak ten facet którego widziałam w klubie gdy zabijał jakiegoś chłopaka
- Och Clay nie przeczytałem listu klasie wybiegłem z sali za tobą ale już cie nie było i dokończyłem czytać list na korytarzu kocham cie Clery i nie mógłbym... - zaczął podchodząc do mnie
- Nie podchodź - krzyknęłam zdając właśnie sobie sprawę ze to Jace był tym morderca w klubie teraz miałam gdzieś list chciałam tylko nie być jego kolejna ofiara odruchowo odskoczyłam gdy chciał podejść - to byłeś ty, wtedy w klubie, ty go zabiłeś, boże zakochałam się w mordercy - krzyknęłam po czym biegiem ruszyłam w stronę drzwi lecz drogę zastąpił mi inny chłopak nie wiedziałam co robić byłam przerażona
- Wybierasz się dokądś - powiedział chłopak zastępujący mi drogę nie miałam dokąd uciec odruchowo zaczęłam się cofać aż natknęłam się na ścianę
- Clery spójrz na mnie nigdy bym cie nie skrzywdził nie jestem mordercą - powiedział jace chcąc mnie uspokoić
- Ale ja widziałam to byłeś ty
- Tak to bylem ja ale ten którego zabiłem nie był człowiekiem
- Co, co ty bredzisz
- To był demon Clery wiem ze to brzmi głupio ale tak jest
- To jakiś żart? Zaraz wyskoczy jakiś facet z dennego reality show i krzyknie "Jesteś w ukrytej kamerze"- nie powiem miałam taką nadzieje, ale minuty mijały i nikt nie wyskoczył ani nic nie mówił. Nie chciałam stracić Jace, ale to wszystko było mylne i nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Nie mogę działać pochopnie. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę łóżka na, którym po chwili usiadłam. Musze się dowiedzieć o co chodzi. - Jace w takim razie możesz mi wyjaśnić o chodzi z tymi "demonami" - zrobiłam cudzysłów palcami żeby się z nim podroczyć i rozładować atmosferę, ale jemu jak widać nie było to w głowie. Usiadł na końcu łóżka i przez chwile przyglądał mi się w zamyśleniu, ale po chwili zaczął wyjaśniać: - Clary na świecie żyją istoty, o których ludzie nie wiedzą, że istnieją. Myślą, że są one wymysłami ich wyobraźni jednak jest inaczej one istnieją i mają się bardzo dobrze żyjąc wśród ludzi udając ich. Niektórzy polują na ludzi, a niektórzy chcą żyć z nimi w pokoju nie afiszując się i nie wtrącając się w ich sprawy. A niektórzy po prostu uwielbiają siać zamieszanie i takimi zajmujemy się my Nocni Łowcy
inaczej nazywają nas "Nephilim" a ty jesteś jedna z nas to jedyne wytłumaczenie tego ze wtedy nas widziałaś
widzisz to co masz na nadgarstku nie jest jakimś tatuażem to runa
- Że co?
- Runa maja różne zastosowania dzięki nim możemy być niewidzialni dla ludzi czy wykorzystać je w uzdrawianiu, ale tylko Nephilim, naznaczenie runa człowieka by zabiło a ponieważ w 90 % bylem pewien że jesteś jedną z nas zaryzykowałem zresztą karetka i tak by nie zdarzyła
- Zaraz chwila stop chcesz powiedzieć ze to mogło mnie zabić?
- Tak ale żyjesz wiec już wiemy ze na pewno płynie w tobie krew Nephilim
- A co gdybyś nie miał racji? Co wtedy? Pomyślałeś, że wtedy leżałabym 2 metry pod ziemią i wąchała kwiatki od spodu- Byłam wściekła. Gotowało się we mnie. Był wstanie zaryzykować moje życie by upewnić się w swoich przekonaniach. On to ma tupet! Co za... Yhh... za bardzo go kocham by się na niego gniewać, ale to nie zmienia, że był wstanie aż tak zaryzykować. Musiałam coś zrobić z tą wściekłością. Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić z kąta w kąt próbując pozbyć się pozbyć narastającego we mnie gniewu. Jace przez cały ten czas wpatrywał się we mnie z miną zbitego psa. Nie mogę na nie niego patrzeć bo zaraz w podskokach wlecę mu w ramiona, a nie mogę tego zrobić do puki wszystkiego mi nie wytłumaczy. - No może w końcu coś powiesz? Zawsze masz tyle do powiedzenia, a teraz tak nagle połknąłeś język? No proszę państwa przed wami nie spotykana odmiana Jace Wayland, który nic nie mówi. Zanotujcie tą datę albo udostępnicie to w sieci.- ustałam w miejscu, założyłam ramiona na piersi i czekałam aż coś z siebie wydusi, ale nadal nic nie mówił. Już chciałam wyjść z tego pomieszczenie byle najdalej od Jace, kiedy on przemówił :
- Był bym w stanie zaprzedać dusze diabłu tylko po to byś ty mogła żyć. Musiałem zaryzykować. Bałem się, że jeżeli nie spróbuję cię ratować. Stracę cię na zawsze. Nie przeżyłbym bez ciebie jednego dnia. Szczególnie wiedząc, że mogłem ciebie uratować, a tego nie zrobiłem. Byłbym idiotą nie próbując cię ratować zwłaszcza dlatego, że to przeze mnie prawie umarłaś... - przerwał. Wziął głęboki oddech i kontynuował
- Gdybyś umarła popełniłbym samobójstwo byle być z tobą. Życie bez ciebie nie miałoby sensu. Zrozum to. Jesteś tą jedyną. Kocham cię.- kiedy to powiedział odwróciłam się płacząc ze wzruszenia od jego słów, gdy Jace to zobaczył podszedł do mnie. Przytulił i szepnął
- Piękne dziewczyny nie powinny płakać - po czym mnie pocałował.
A ja nie mogąc się powstrzymać pogłębiłam pocałunek. Kiedy skończyliśmy się całować szepnęłam:
- Ja ciebie bardziej
- Na anioła przestańcie bo zaraz mnie zemdli - powiedziała jakaś dziewczyna wchodząca do pomieszczenia i niosąca jakieś ubrania
- To Izabel moja siostra - miło mi - ja jestem Clery powiedziałam do dziewczyny
- Tak wiem jace wkoło o tobie papla, a teraz masz przebierz się Hoge chce cie widzieć - powiedziała podając mi ubrania
po czym wyszła a wraz z nią ten chłopak który pojawił mi się w drzwiach
- Kim jest Hoge? - zapytałam Jacea.
- Hoge jest tak jakby nauczycielem, ale nie tylko jest także jak drugi ojciec, a teraz zmykaj się przebrać mała- mrugnął do mnie porozumiewawczo na moją sukienkę, a raczej to co kiedyś było sukienką dopóki nie było na niej krwi. Ruszyłam w stronę parawanu. Dopiero za nim zobaczyłam co przyniosła mi Isabel. Były to wiśniowe rurki, biały sweterek i wiśniowe buty ba platformie. Szybko się przebrałam i już po chwili stałam przed Jacem, który od razu zaczął mnie całować. Niestety musiałam to przerwać. Przecież musieliśmy iść do Hoga.
- Jace nie teraz. Musimy się spotkać z Hogem. Jak będziesz się zachowywać dokończymy to co teraz zaczęliśmy. - spojrzał na mnie z politowaniem i wciągu chwili wisiałam na jego ramieniu. Waliłam go pięściami i kopałam, ale na nic to się zdało. Cały czas trzymając mnie na ramieniu wyszedł z chyba sali szpitalnej i ruszył korytarzem. Zatrzymał się dopiero przed dwuskrzydłowymi drzwiami, które wyglądały na stare. Były olbrzymie, ale piękne. Wydawały się ciężkie. Raczej nie były skoro Jace otworzył je jedną ręką bez problemowo. Wszedł do pomieszczenia i dopiero, gdy usłyszał donośny śmiech ze strony mężczyzny siedzącego przy potężnym biurku. Jak sądzę był nim Hoge. Był niższy od Jace, miał ok. 56 lat. Zaczął już siwiec ale w jego oczach wciąż pozostał młodzieńczy błysk.
Posiadał także wąsik, który dodał mu uroku. Kiedy już stałam na ziemi odezwał się: - Clarissa Adele Fairchild - Morgenstern miło cię w końcu poznać. Córko Jocelyn Fairchild i Valentine Morgensterna. Widzimy się pierwszy raz od kiedy twoja matka uciekła wraz z tobą przed gniewem twojego ojca po tym jak go wydała go Clave. Zostawiła mu wtedy twojego starszego brata, który niestety spłonął w waszym rodzinnym domu. Przykro mi z tego powodu. A jeżeli jesteśmy przy twojej matce to jak się czuje?- Miałam brata? Moi rodzice byli... są Nocnymi Łowcami? Całe życie żyłam w kłamstwie? Zrozumiałabym, gdyby mama by mi o tym powiedziała. Czuję się taka zagubiona, jak małe dziecko w supermarkecie kiedy odeszło od swojej rodzicielki by zobaczyć słodycze.
- Mama ma się dobrze proszę pana. Aktualnie jest z Lukiem i Shani u Amatis bo zachorowała. Znał ją pan? Przyjaźniliście się? - Chciałam wiedzieć co robiła moja mama i z kim się przyjaźniła zanim mnie urodziła. Ciekawe co mój tata zrobił, że moja rodzicielka od niego uciekła. Na pewno nie wyszła by za mąż za morderce albo pedofila czy też gwałciciela. Więc co on takiego musiał zrobić, że moja cierpliwa mama od niego uciekła.
- Tak przyjaźniliśmy się. Należeliśmy do jednego stowarzyszenia, które prowadził Valentine. Chciał oczyścić świat z Podziemnych by Nocni Łowcy nie musieli.
Hoge opowiedział mi dość długą historie moich rodziców i moja cieszyłam się że nareszcie coś wiem o swoim pochodzeniu choć żałowałam ze to nie matka mi to opowiedziała zawsze gdy chciałam się czegoś od niej dowiedzieć zmieniała temat albo udawała ze nie słyszy
Chciał znaleźć dowody,że Podziemni są źli by móc rozpocząć wojnę. Nie znalazł niczego co podważałoby umowę pomiędzy Clave, a Podziemnymi. Wściekł się i ukradł kielich Razjela by stworzyć więcej Nocnych Łowców do walki nawet zwrócił się do demonów, którym obiecał, że kiedy nie będzie już Clave oni będą z nim rządzić ludźmi zamiast im pomagać. Twojej matce nie spodobały się jego plany więc zabrała kielich i najważniejsze rzeczy i uciekła. Od tamtej chwili, aż do momentu kiedy zobaczyłaś jak Jace zabija demona nie wiedzieliśmy czy żyje. Valentine obiecał zemstę na twojej matce,jeżeli zabierze kielich, ale jak dotąd nie wykonał swych pogróżek. Od jakichś dwóch lat Clave straciło twojego ojca z oczu i nie wiedzą gdzie jest ani gdzie może przebywać. Ale jesteśmy prawie w 100 % pewni, że szuka kielicha albo zbiera armie do walki z Clave i Podziemnymi. Clarisso nie widziałaś nigdy kielicha wyglądającego trochę jak złoty Graal?- spytał Hoge. Cały czas miałam niedosyt wiedzy na temat mojego ojca i kobiety, która mnie urodziła. Miałam tyle pytań, ale musiałam sobie wszystko poukładać. Czy moja mama ma w domu jakiś kielich? Nie wydaje mi się.
- Nie proszę pana, moja matka nie ma w domu żadnego kielicha. Czy mogę już iść? Chciałabym się położyć, cały czas jestem skołowana po tej runie.
- Tak... Jasne idź. jace cię odprowadzi, a teraz idźcie i odpocznijcie. Jace wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić korytarzem do pokoju, który wyglądał jakby nikt go nie zamieszkiwał, ale jak się potem okazało to był pokój Jace. Jak można mieć taki porządek w pokoju? nie rozumiem.
- Ładnie tu zupełnie jak... - powiedziałam przerywając wpół zdania gdyż przypomniałam sobie mój sen, pokój Jacea był dokładnie jak ten ze snu każdy szczegół nawet była tam taka kanapa jak w moim śnie na której ja i on, nie! stop! dziewczyno uspokój się! krzyczałam na siebie w myślach gdy tylko poczułam jak się rumienie mam tylko nadzieje że Jace nie skojarzył co mi chodzi po głowie
- Zupełnie jak gdzie? - zapytał
- Nie, nic, nie ważne - powiedziałam chcąc jak najszybciej zmienić temat
on zaś tylko krzywo się uśmiechną i spojrzawszy mi w oczy szepną

- Kocham cie Clery i mam nadzieje ze kiedy już wiesz kim naprawdę jestem to mnie nie odtrącisz ale to twoja decyzja dziś przenocujesz w instytucie a jutro odwiozę cie do domu dobranoc - powiedział jace chcąc już wyjść lecz musiałam go zatrzymać
- Jace zaczekaj chce z tobą porozmawiać musisz o czymś wiedzieć - powiedziałam złapawszy go za rękę i wciągnowszy do pokoju po czym zamknąwszy drzwi poprosiłam by usiadł
- O czym chcesz mi powiedzieć Clery - zapytał siadając na kanapie
widząc kiedy tam siada znów powróciła myśl o śnie - Clery, Clery, ziemia do Clery - krzykną chyba musiałam milczeć dłuższy czas nim się otrząsnęłam- wszystko w porządku
- Tak przepraszam zamyśliłam się
- Zauważyłem, wiec co chcesz mi powiedzieć
- Jase chce byś wiedział ze cie wcześniej okłamałam to co dziś zrobiłam nie było z powodu listu
- Jak to wiec z jakiego? – zapytał zdziwiony
- Ty byłeś powodem nie potrafię żyć bez ciebie obojętnie co robisz dla mnie zawsze będziesz tym cholernie wkurzającym przystojniakiem w którym się kocham od pierwszego dnia gdy ujrzałam cie na parkingu szkolnym
- Myślałem ze mnie nienawidzisz zawsze trzymałaś się ode mnie z dala
- Bo się bałam ze nie odwzajemniasz moich uczuć bądźmy realistami spójrz na siebie przystojniak na którego leci każda dziewczyna miałby pokochać kogoś takiego jak ja
- Clery dla mnie jesteś najpiękniejszą dziewczyna na świecie kocham cie powiedział wstając i podchodząc do mnie i nigdy ale to nigdy w to nie wątp - powiedział po czym wpił się w moje usta a oderwawszy się ode mnie szepną
- Jesteś moim skarbem rudzielcu kocham cie i przysięgnij mi ze nigdy więcej nie zrobisz czegoś takiego
- Przysięgam ale ty obiecaj ze nie nazwiesz mnie więcej rudzielcem bo pożałujesz
- Tylko ze ja się ciebie nie boje mój rudzielcu
- W takim razie sam tego chciałeś - krzyknęłam i popchnęłam go na kanapę muszę przyznać że go zaskoczyłam
- Clary co ty robisz - zapytał zszokowany gdy ściągnęłam bluzkę i siadłam mu okrakiem na kolanach
- Zamknij się! sam się o to prosiłeś - powiedziałam po czym wpiłam się w jego usta
- Clery co w ciebie wstąpiło ? - zapytał odrywając się ode mnie
- Czy ty musisz tyle gadać zamknij się psujesz chwile - powiedziałam ponownie wpijając się w jego usta Jase zaś zaczął pogłębiać pocałunek przejmując tym samym inicjatywę cieszyłam się z tego bo dla mnie był to mój pierwszy raz i nie za bardzo wiedziałam czy wszystko robię dobrze,
miedzy pocałunkami zaczęliśmy się pozbywać naszych ciuchów gdy byliśmy już w samej bieliźnie Jace wziął mnie na ręce i położył na łóżku po czym sam dołączył, całował moją szyje dekolt po czym rozpisuj stanik, zdjął go i rzucił gdzieś w kat czułam jak moje serce przyśpiesza a przez cale ciało przechodzą mnie dreszcze gdy Jece ponownie wpił się w moje usta poczułam delikatnie zaczął gładzić dłonią moje piersi oderwawszy się od moich ust przeniósł swoje pocałunki na moja szyje, dekolt, piersi kierując się coraz bardziej na południe zatrzymując się przy moim pępku spojrzał mi w oczy po czym bez słowa ściągną dolna część mojej bielizny i pozbył się swojej całując moje uda zbliża się do mojej kobiecości jęknęłam gdy tylko poczułam jego usta między nogam
- Aaa, Jece, yyy, przestań, nie drażnij się ze mną - powiedziałam ciężko chyba zrozumiał o co mi chodzi bo już za chwile poczułam jak we mnie wchodzi był taki czuły, delikatny jego ruchy były powolne lecz stanowcze ale mi zaczęło to nie wystarczać – Jace, Jace tak, o tak szybciej aaa Jace, Jace, Jace Jaceee – krzyczałam czując ze dochodzę gdy już oboje poczuliśmy spełnienie opadliśmy zmęczeni obok siebie.
- Widzisz mówiłem ci ze koniec świata będzie szybciej niż myślisz – powiedział a mi się od razu przypomniała nasza rozmowa kiedy to powiedziałam że prędzej będzie koniec świata niż ja z nim w łóżku wyląduje
- Fakt widocznie naszedł koniec świata - powiedziałam po czym oboje wybuchliśmy śmiechem to była najcudowniejsza noc mojego życia. C.D.N.

ROZDZIAŁ 5 Part.1




CLARY:

Byłam w szoku gdy na drugi dzień wchodząc do szkoły od razu ujrzałam Jacea który na środku korytarza flirtował z Sarą a jeszcze wczoraj wyznał mi miłość widać kłamał a ja naprawdę się w nim zakochałam chciałam z nim potem porozmawiać i wszystko wyjaśnić lecz on mnie unikał nawet na lekcji przesiadł się do Sary i tak minęły kolejne dwa dni, a Jace nie dawał mi szansy by wszystko wyjaśnić jedyny dobry pomysł jaki mi teraz przyszedł do głowy to napisanie listu w którym mu wszystko wyjaśnię a jutro podłoże mu go do plecaka jak będzie zajęty Sarą. Gdy nadszedł wieczór wzięłam z półki papeterie i zaczęłam pisać:

„Jace pisze nie po to by cię przeprosić bo nie mam zamiaru przepraszać za to że Cię Kocham, pisze bo nie dajesz mi szansy by wszystko wyjaśnić kiedy byłeś u mnie i rozmawialiśmy o naszych uczuciach powiedziałam że nie mogłam się zakochać w kimś takim jak ty i że to szaleństwo lecz chciałam dodać coś jeszcze ale mi przerwałeś więc dokończę tutaj „a jednak cię kocham i gotowa bym była oddać za ciebie życie” nie sądziłam że kiedyś w końcu ci to wyznam bo zawsze bałam się to przyznać nawet przed sobą samą ale w głębi serca zawsze cie kochałam choć starałam się to ukryć a gdy w końcu się do tego przyznałam straciłam cię i teraz muszę się z tym pogodzić i zapomnieć choć zawsze pewna cząstka mojego serca będzie należeć do ciebie chce cię prosić o jedno byś był szczęśliwy nieważne z kim bo tego właśnie dla ciebie pragnę, szczęścia”.
Twoja Clary

PS. Wiec że byłeś dla mnie tym jedynym, a teraz Żegnaj miłości mojego życia.


Zmęczona położyłam się spać. Następnego dnia obudziłam się o 9 : 30. Boże co?! Zaspałam na pierwszą lekcje, którą była matematyka. Jak dobrze że mama i Luke wzięli Shani ze sobą. Chociaż trochę mi jej brak. Nie czas na rozmyślanie o Shani. Wybrałam coś na szybkiego. Wybór padł na sukienkę w kwiatki i czarne conversy. Wbiegłam do łazienki szybko zrobiła meke up oraz rozczesałam włosy. Idąc przez pokój zgarnęłam mojego Iphona i portwel i wrzuciłam do swojej torby z książkami. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku szkoły. Po drodze rozpadał się deszcz. Kiedy zaczęłam biec kierunku szkoły zobaczyłam Jace przejeżdżającego na motorze z Sarą. Tylko nie płacz, tylko nie płacz... Powtarzałam jak mantrę. Ale na nic to nie pomogło. Kiedy doszłam do szkoły po moim makijażu nie było śladu. Jedynym plusem tego wszystkiego było to że w szafce miałam suszarkę. Tak to jest dziwne, ale trzymam ją na takie momenty jak teraz. Zanim dzwonek zaczął dzwonić na biologie zdążyłam wysuszyć włosy i na nowo zrobić make up. Mogę przyznać że wyglądam nieźle. Nie jak modelka ale też nie jak nudziara. W sam raz. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do klasy. Pod klasą Jace już się miział z Sarą. Jest naprawdę szybki. Odwróciłam się żeby na nich nie patrzeć ale przypomniałam sobie o liście. Podeszłam do jego plecaka, przykucnęłam i rozsunęłam największą kieszeń jego plecaka, w której trzymał książki i wrzuciłam list. Szybko żeby nikt nie zauważył zasunęłam plecak i odeszłam do Abby jednej z dziewczyn z mojej klasy. Kiedy zadzwonił dzwonek byłyśmy tak bardzo zajęte rozmową o nowej kolekcji Gucciego że nawet nie wiedziałyśmy kiedy wzięłyśmy swoje rzeczy i weszłyśmy do klasy.


JACE:

Chcąc zemścić się na Clary postanowiłem że specjalnie skupie swoja uwagę na Sarze chciałem by Clary była zazdrosna nie mogłem pokazać ze wczorajszymi słowami złamała mi serce gdy nadeszła lekcja biologi wszyscy łącznie ze mną weszli do klasy minąłem ławkę Clary i usiadłem z Sarą gdy zacząłem rozpakowywać książki wraz z nimi z mojego plecaka wysunęła się jakaś koperta nie wiedziałem skąd ona się tam wzięła wyciągnąłem ją i usiadłszy na swoim miejscu wyjąłem za wartości i wtedy ujrzałem pismo Clary już zaczynałem czytać gdy nagle usłyszałem podniesiony głos Prof. Beare
- Wayland czy możesz nam powiedzieć co to za interesująca lektura
- To nic takiego profesorze – odpowiedziałem chcąc schować list
- Skoro tak cie wciągnęła że nie słyszysz co do ciebie mówię to może się nią z nami podzielisz przeczytaj nam jej treść – powiedział oburzony profesor nie mając wyjścia zacząłem czytać
- Jace pisze nie po to by cię przeprosić bo nie mam zamiaru przepraszać za to że – Kiedy dotarłem wzrokiem do słów „Cie Kocham” byłem w szoku spojrzałem w milczeniu na Clery wybiegającą z klasy a po jej policzkach spływały pojedyncze łzy nie zastanawiając się długo olałem profesora i lekcje i wybiegłem za nią lecz jej już nie było zatrzymałem się na pustym korytarzu i oparłszy o ścianę zacząłem już po cichu kontynuować czytanie listu kiedy skończyłem natychmiast wybiegłem ze szkoły i wsiadając na motor ruszyłem do Clary


CLARY:

Nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił Jece, wyznałam mu swoje uczucia a on to wyśmiał teraz tylko, gdzieś w głębi mojej głowy przebłysła myśl by zwróciła się o pomoc do swojej starej koleżanki. Koleżanki, która już nie raz umorzyła ból, która już nie raz prawie jej nie zabiła. Tak, tą koleżanką była żyletka. Zawsze po nią sięgałam kiedy miała problem, a teraz po prostu aż nie mogłam wytrzymać tak bardzo chciałam przejechać nią po ręce. Tylko po to by umorzyć na chwilę ból, który i tak wróci. Jedno malutkie cięcie w odpowiednim miejscu i będzie po problemie. Na zawsze. Już na zawsze, ale... Ale nie... ma dla kogo żyć. A przynajmniej miałam kilka minut temu. Gdyby po prostu nie dała mu sobie przerwać, albo mogła mu wykrzyczeć swoje uczucia. Chociaż pewnie i tak by nie zrozumiał. Może jednak by zrozumiał. Nie. On tylko się z kimś założył, że ją uwiedzie i zostawi. Bo Pan Jestem Seksowny, I Każdy Ma Mnie Kochać I Wielbić musi pokazać, że jest z niego wielkie macho i musi poderwać każdą laskę i ją przelecieć. Bo tak chce grupa. Jasne. I znowu te pogardliwe prychnięcie. Tylko, że nie ze strony Sary na jej osobę. Tylko ze strony mojej na całą tą szkolną elitę. Kiedy o tym pomyślałam zrobiło jej się nie dobrze. Myślałam, że zaraz naprawdę nie wytrzymam i zwymiotuje, a w najgorszym razie potnie się. Ale nie tak jak zwykle jedno czy dwa cięcia tylko cała ręka... Albo nie całe ciało. Jedni ćpali, drudzy palili, trzeci pili a ona... Ona po prostu się cięła. Niby nie robiła nikomu krzywdy, ale gdyby jej zabrakło jej mama by się załamała, Simon nie miałby swojej przyjaciółki, Shani właścicielki, a Jace... A Jace nie miałby kogo ośmieszać, chociaż zawsze może znaleźć kogoś innego. Bo po co mu ktoś taki? Ktoś kto cały czas użala się nad sobą. Tylko jedno cięcie... malutkie... nikomu nie zrobi różnicy. Świat byłby o wiele lepszy bez niej. Niektórzy nawet by się ucieszyli. Nie, nie da im satysfakcji, że wygrali, że wygrał. Weźmie się w garść.... ale było już za późno zdążyła zrobić kilka nacięć na prawej ręce.


JACE:

Gdy dojechałem na miejsce bez pukania wszedłem do jej domu po czym skierowałem się do sypialni Clery nawołując ja
- Clary,Clery - kiedy wszedłem do środka to co zobaczyłem było straszne moja Clary leżała na podłodze wykrwawiając się
- Boże Clery skarbie coś ty zrobiła
wiedziałem ze karetka i tak nie zdarzy musiałem zaryzykować to jedyna szansa

wyciągnąłem stele i zacząłem rysować runę uzdrowienie. Po chwili runa zaczęła świecić i wchłaniać się w jej skórę jak u każdego Nocnego Łowcy. Ale... ale to nie możliwe żeby moja słodka Clary była Nocną Łowczynią.
Wiele nie myśląc wziąłem ją na ręce i zadzwoniłem do Aleca by przyjechał po mnie. Nie minęło 10 minut a już był. Nic mu nie wyjaśniając wsiadłem do jego Chevroleta Impali z 67 na tyknie miejsce kładąc sobie głowę Clary na kolan. Przez całą drogę do Instytutu głaskałem mój skarb po głowie modlą c się aby nic jej się nie stało
- Jace czy ty wiesz co zrobiłeś Hoge będzie wściekły i do tego Cleve przecież to mogło ja zabić
- Nie obchodzi mnie co pomyśli Hoge, Cleve czy cała reszta mam to gdzieś a teraz się zamknij Alec i jedz szybciej - wykrzyknąłem zdenerwowany 
C.D.N.